poniedziałek, 1 grudnia 2008

zostało puste miejsce na scenie...

Wczoraj, tj. 30 listopada 2008 roku zmarł w Krakowie jeden z muzyków, którzy robili na mnie największe wrażenie. Olass, którego poznałem w 2003 roku jako członka kapali NoNe, a od pewnego czasu był członkiem formacji Acid Drinkers.
Olek nigdy nie był wymieniany w naszym kraju jako wybitny artysta. Był zwyczajnie dobry. Spotkałem go 2-3 razy w życiu, a mimo to darzyłem go większym uznaniem, niż wioślarzy częściej uznawanych za znakomitych. Człowiek demon. Czysta energia. Kiedy dzierżył swoje wiosło, a przy ustach miał mikrofon mogło zdarzyć się wszystko. W połączeniu z kolegą z None - Fajferem - tworzyli w moich oczach metalowy duet idealny. Nigdy nie zapomnę koncertu we Wrocławskim Madness'ie, gdy stojąc na barierce w pierwszej lini darłem się wraz z nimi przy dźwiękach utworu "Blackstar".
A teraz zostało puste miejsce na scenie.
Miał 29 lat. Miał ogromne szanse na to, by dokonać wielkich rzeczy w muzyce.